Uwielbiam Tołstoja, Balzaka, Łysiaka i… Łonę; akcent brytyjski, przemierzać Berlin na rowerze; soundtracki Pulp Fiction, Green Book i Soul Men. Prywatnie słucham tego, co w duszy gra, codziennie czego innego; coś jak Radio 357, Polskie Radio Trójka i Czwórka. Jak rozwinął się DJ Ogniomistrz?
Najpierw były Smerfne Hity i szkolne dyskoteki; na komunię pecet z tysiącem empetrójek i Winampem, który lubiłem bardziej niż gry. Pierwszą poważną imprezę, bal sylwestrowy, grałem do czwartej rano mając 12 lat. Wtedy jeszcze nie lubiłem tańczyć i bardzo ceniłem sobie awantaże roli szkolnego grajka. Pierwszy raz głośniki katapultowały mnie na parkiet, gdy w gimnazjum zagrałem „Faint” Linkin Park; drugi raz dokonał tego Dizzee Rascal swoim „Bonkers”. Upłynęło sporo czasu nim zrozumiałem, że muza, którą grałem i muza, którą lubiłem to były często dwa różne zbiory.